W ostatnim okresie pojawiły się komentarze i felietony wieszczące nadejście wielkiego krachu. Tradycyjnie już chyba od 15 lat Robert Prechter wielki elliotowski mag przestrzega. Popatrzmy zatem okiem zwykłego elliotowskiego śmiertelnika na budujące się zagrożenia, a być może szanse dla amerykańskich indeksów widzianych przez pryzmat indeksu Dow Jones Industrial Average. Jest to jeden z najstarszych znanych indeksów giełdowych świata. Jego początki notowań sięgają końca XIX wieku. (możliwe że mam niepełne dane).
To co może wzbudzać niepokój (Rys.1) to próba ukształtowania pełnej struktury elliotowskiej od dołka lat 30-tych. Zgodnie z tym założeniem Indeks DJ wykonał pełną impulsową strukturę 5-falową. Ciekawostką może być fakt, że przy takim rozliczeniu fale I i III trwały w czasie tyle samo (prawie) co wydłużona fala V (33 i 34 lata). Również zasięg ruchu wynikający z długości fal I i III podobny jest w procentowej proporcji fali V( 2368 i 2716%). Fala IV to pamiętna kilkunastoletnia konsolidacja (m.in. krach naftowy) tworząca korektę nieregularną. W efekcie falę V da się podzielić na 5 podfal, a fala 1 fali V zbliżona jest do wielkości procentowej fali 5. Zgodnie z założeniami, na których opiera się cała teoria fal Elliota, po tak ukształtowanej strukturze nastąpi spadek do następnej podfali IV. Ponieważ jest to dołek lat 70-tych należałoby się spodziewać spadku indeksu do we okolice 570-593 pkt. czyli o bagatela 95%. Przy takim założeniu faktycznie jest się czego obawiać. Wówczas Robercie masz to co chciałeś, tyle że w międzyczasie parę siwych włosów przybyło.
Ralph Nelson Elliott w swej teorii jednak (jak Pytia) pozostawił mocno otwartą furtkę związaną z dowolnością oznaczeń. Na rys. 2 Fala V nie skończyła się jeszcze, a ruch z lat 1998 do tej chwili można spokojnie wpisać w charakter podobnej korekty nieregularnej do tej z lat 70-tych. Wówczas należałoby spodziewać się dodatkowo fali v w fali V, co oznaczałoby wzrost indeksu DJ np. do poziomu 50-100.000 pkt.
Jednocześnie nienaganna fraktalność, ale też elliotowska dowolność nakazuje dodatkowo rozliczyć (Rys.3)obecną strukturę jako koniec fali III rozpoczętej podczas II wojny światowej. Stąd konsolidacja z ostatnich lat miałaby również strukturę korekty nieregularnej ale byłaby jedynie falą IV adekwatną procentowo do korekty (fala II) jaka pojawiła się wraz z nadejściem II wojny światowej. Oznaczałoby to jednocześnie możliwość wykształcenia fali V która przyniesie ruch wzrostowy indeksu DJIA w okolice np. 30-40 tys pkt.
Ale to nie koniec wnioskowania. Gdyby znacznie powiększyć zakres notowań o kolejne 30 lat. (rys.4) można przyjąć założenie, że dno podfali IV większego rzędu nam nie grozi, bo krach i sławna bessa po 1929 może być wpisana w obecny Elliotowski krajobraz jako FALA II, a to oznacza że przed nami FALA IV (spadek tylko okolice 1550 pkt., oczywiście uznając procentowy zakres spadku podobny do tego sprzed 80 lat. Ale po tym wydarzeniu nastąpiłaby również fala V o niewyobrażalnym ruchu w górę.
Można by było przyjąć tezę, że spadek poniżej minimum z marca ubiegłego roku uprawdopodobni pierwszy scenariusz lub czwarty. Niekoniecznie. (Rys. 5) Pokonanie dna ubiegłorocznych minimów może dorysować nam brakującą falę 4. Ruch do linii trendu oraz zniesienia 61,8% (na nim zatrzymała się fala II – okolice 5000-6000 pkt) i jeszcze jedną 5-tkę o równie niewyobrażalnym zasięgu.
Jakie z tego wszystkiego płyną wnioski. Ano takie, że Teoria Fal Elliota zawiera w swojej czystej postaci masę niedomówień i braków strategicznych. Jeśli się czegoś oczekuje to gdzieś w innym miejscu powinien być poziom, który to zaneguje. Teoretycy teoretyzują, a potem wykładają na uczelniach, a praktycy wstawiają zlecenia zarabiają i tracą. Ponieważ wreszcie trzeba gdzieś wstawić zlecenie i zastopować. Ciężko będzie (przyznacie Państwo) założyć krach i wstawić zlecenie. np. na kontrakty na S&P500. Poza tym dochodzę do wniosku, że jeśli nadejdą 90% spadki to będzie to równoznaczne z bankructwem ok. 90% banków. Więc jeszcze trzeba wiedzieć gdzie (w jakim banku) tę pozycję otworzyć 🙂 aby nie pozostała nam jedynie satysfakcja.
Według tego na amerykańskiej giełdzie w przyszłości będzie mocno do góry albo mocno do dołu. Wzrośnie albo spadnie – to pewne jak słońce w maju. Ale czy żeby takie założenie poczynić na pewno potrzebujemy Teorii Fal Elliota ?
PS1 Mam nadzieję, że nie oburzyłem tym wpisem elliotowskich fanatyków, w końcu na giełdzie najważniejsze jest, żeby być elastycznym.
PS2 Słaby kanał wzrostowy na Hiszpanii wygrał z III falą na Holandii – i tym samym teoria Fal Elliotta wzięła w Webb.
Brak zajawki, ponieważ wpis jest zabezpieczony hasłem.
Dziś czas na ostatni miesiąc – listopad
Rozpoczynamy ostatni kwartał – Czas NA październik…dawniej miesiąc oszczędności